Jest to świetny sposób na odskocznię od codziennej rutyny.
Przy okazji - nie powinniśmy czuć presji od strony naszej diety. Jeżeli wyrobiliśmy sobie nawyk jedzenia pięciu posiłków dziennie, picia wody. Ustalone godziny ćwiczeń, czy też snu to świetnie! Powinniśmy to wszystko robić z pasją, wiarą, że to dobre dla nas, naszego zdrowia. Działamy wówczas zgodnie ze swoim wewnętrznym zegarem ;) Ale taka odskocznia świetnie podziała podczas jakiegoś spotkania ze znajomymi, rodzinnej kolacji, czy na randce z naszą ukochaną osobą.
Cheat meal - jest to danie, w którym znajdują się składniki, których na co dzień nie spożywamy.
- stosujemy go w celu przyśpieszenia metabolizmu - u osób, które zeszły do niskiego poziomu tkanki tłuszczowej, które chcą jeszcze bardziej schudnąć, to taki 'bogaty' w węglowodany posiłek świetnie rozkręci na nowo przemianę materii, co za tym idzie ponowne 'odpalenie' procesu spalania tłuszczu
- rozwiązanie dla osób, którym ciężko wytrwać w diecie, bo pozwala im na małą odskocznię od codzienności (dietetycy zalecają takie posiłki raz w tygodniu)
Mój cheat meal to zazwyczaj spora doza cukru pod postacią kawałka chałwy, ciasta albo paru kostek czekolady, ptasiego mleczka. A oszukane posiłki, typu hamburger, kebab, kawałek pizzy w ogóle mnie jakoś nie kręcą. Są to dania, bez których umiem się świetnie obyć ;) Nie wspominając ile w nich jest przetworzonych składników, różnych ulepszaczy, 'wit. E', itp...
Powinniśmy pamiętać, że cheat meal nie powinien być pewnego rodzaju rytuałem. Jeżeli tak jest, to znaczy, że mamy słabo zbilansowaną dietę, źle dobrane posiłki. Innymi słowy, przygotowujemy dania tak wbrew sobie, wciskając na siłę (bo, np. pisali, że to fit, że ma tyle w sobie zdrowych rzeczy, same witaminy, minerały itp, a szczerze nam nie smakuję, kosztuje nas sporo pieniędzy...). Nasza kuchnia ma być smaczna, ma być dopasowana do naszego smaku, a zarazem zdrowa!
Jeżeli tak się stanie, to na różnego rodzaju oszukane posiłki będzie coraz mniejsze zapotrzebowanie i będą one się zdarzać, tak rzadko, nawet odświętnie ;)
Wspomnę też o tym, że robienie czegoś raz w tygodniu to jest dość często powtarzającą się czynnością. Każdy z nas ma świadomość jak czas szybko płynie. Często mamy myśli typu "Dopiero był poniedziałek, a już mamy piątek! O jejku! Tak szybko zleciało!" ;) Nieprawdaż ? W związku z tym, takie cheatowanie nie pomaga nam w odzwyczajaniu się od tego niezdrowego jedzenia.
Na przykładzie rzucania palenia - robimy to za jednym zamachem. Nie robimy tego na zasadzie, że kolejnego dnia jeden papieros mniej. Tylko! Dziś przestaję palić i już. Po jakimś czasie odczuwamy ogromny głód nikotynowy, czujemy się gorzej, nasze samopoczucie jak rozchwiane. Ogólnie przez jakiś czas jesteśmy do niczego. A jak to minie to... Ach! Wolność, jest mega super, czuje się świetnie, mam takiego POWERA! No i tyle zaoszczędzonych pieniędzy ;)
Tak samo z jedzeniem. Jeżeli tak szczerze sobie obiecamy, że nie tkniemy kawałka pizzy, batona przez minimum trzy miesiące, to po upływie tego czasu naprawdę poczujemy taki spokój. Takie coś, że ta przekąska jest nam wcale niepotrzebna. A podczas jedzenia jej po takim odwyku będzie dla nas czymś WOW. Będziemy mieli okazję poznać, degustować to od nowa. Taka odskocznia, prawdziwa odskocznia ;)
Gdzieś kiedyś słyszałam od jednej dziewczyny, że całkowicie zniwelowała cukier ze swojej diety. Faktycznie przez te parę miesięcy nie tykała go w ogóle. Po tym czasie, jak zjadła batona to po prostu coś niebywałego. Była tak pobudzona, tak jej cukier uderzył do głowy. Miała wrażenie, że organizm doznał szoku ;) Mogła normalnie góry przenosić :D
Podsumowując:
- starajmy się by oszukane posiłki miały miejsce dopiero po około jednym miesiącu diety (wtedy nasz organizm ma już tą swoją rutynę, daje znać kiedy chce jeść, kiedy pić itp.)
- jak chcesz poczuć prawdziwy odstrzał po spożyciu cheat meal'a, zjedzmy go po prawdziwym odwyku ;)
- niech oszukany posiłek zdarza się na tyle rzadko jak to możliwe
- niech cheat meal nie przekracza wartości 1000 kcal
- zmieniajmy swoją dietę, modyfikujmy ją na tyle byśmy czuli przyjemność i satysfakcję z jej spożywania
- jednak jeżeli chodzi za nami jakiś budyń, kawałek pizzy, szklanka coli, puszka piwa to nie dręczmy się i rozkoszujmy ! tylko pamiętajmy, by to było umiarkowane i nie wróciło w nawyk ;)
TO ma być takie nasze małe osobiste święto ;)
I ja od dziś postaram się (podejście kolejne) rzucić całkiem cukier. Słodyczami będą tylko owoce i miód. Pozwolę sobie tylko słodzić kawę. (tylko! :D )
Więc na ciastko czekam do świąt Bożego Narodzenia ;)
A u Was ? Będą jakieś postanowienia? Robicie sobie jakieś oszukane posiłki? Jeśli tak, to jakie i kiedy ;) ?